czwartek, 3 września 2015

KAWAII BOX Lipiec 2015



Hejka! Dziś, jak sam tytuł oraz miniaturka zdradzają, opiszę trochę zawartość mojego pierwszego Kawaii Boxa. Byłam mega niecierpliwa, jeśli o to chodzi, bo czekałam dość długo, a numer do śledzenia paczki zwyczajnie nie działał. Nie wiem dlaczego, ale nie wyszukiwało dotychczasowej lokalizacji. Jedynym tego plusem było, że miałam niespodziankę, kiedy przyszłam do domu, a paczuszka już leżała na moim biurku. 

Tak na początek trochę spraw technicznych. Cena tego cuda to około 70zł, w zależności od aktualnego kursu dolara. Paczuszka jest nieduża i ozdobiona grafiką z różową wstążką i logiem boxa. Wygląda uroczo, chociaż sam stan daje wiele do życzenia. Paczka była  rozwalona po bokach i gdyby nie aż jeden pasek taśmy, to chyba nie dotarłaby do mnie w jednym kawałku.

(ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧


                                          Przejdźmy więc do gadżetów.



Na pierwszy ogień idzie coś najzwyklejszego, czyli bransoletka. Co prawda kolory ma śliczne, bo uwielbiam pastele, ale na moją rękę jest prawie na styk. Gdyby była o jedną kuleczkę dłuższa, to byłaby idealna, ale cóż. Ewentualnie mogę ją obracać przerwą do wewnątrz, żeby nie było widać xp Och nie pomyśleli, że na zachodzie nie jesteśmy tacy drobniutcy. Jednak tak czy inaczej mam nadzieję, że w kolejnym pudełku rzecz związana z biżuterią będzie bardziej uniwersalna (rozmiarowo oczywiście). 




Następnie pluszowy breloczek. Przedstawia on grzybek z Mario. Co prawda w innym kolorze, ale tu akurat była sprawa losowa, bo było kilka różnych wersji - każdy ma inny kolor i inną buźkę. Czerwony jest identyczny, jak ten z metki. Mój jest zdziwiony? Przestraszony? Nie potrafię tego określić, mimo iż znam ten wyraz twarzy i wiem, jak na przykład wyglądałoby to w anime. Sam pluszaczek jest bardzo mięciusi, choć szczerze mówiąc myślałam, że rzecz pluszowa będzie inna. Mimo to jestem zadowolona, bo tak czy inaczej grzybek jest uroczy. Mina wygrywa wszystko!



Teraz to, na co najbardziej czekałam (aż to zobaczyłam). Coś, jak ja to mówię pufiastego! Słodziutki donut z posypką, który jest lusterkiem. Oglądając poprzednie kawaii boxy takie squishy gadżety były po protu breloczkami, a tu zaskoczenie, bo nie będę mieć uroczej zawieszki. Trochę się zawiodłam, ale nie można powiedzieć, że lusterko jest brzydkie. Choć będąc szczerą muszę powiedzieć, że posypka trochę kiczowata, bo odpada *.* 


Następnie podkładka pod kubek. Wykonana z drewna, wiec też posiada więcej uroku i co ważniejsze nie zrobią się żadne odbicia, bo na takich miękkich po długim użytkowaniu mogłoby się wgłębienie zrobić. Czy się mylę? W każdym razie podkładka jak podkładka, gdyby nie było tej minki. Po prostu kocham taki wyraz twarzy! Podkładki tak jak poprzednio także miały różne wzory, ale i tak z tej cieszyłabym się najbardziej.


Następnie coś, co nigdy mi się nie przyda, a przynajmniej tak mi się wydaje. Po pierwsze nie mam do czego użyć klejów z brokatem, a po drugie z własnego doświadczenia wiem, że nawet szkoda będzie mi ich użyć. Wiem, bo nawet zwykłe zestawy, które kupowałam x lat temu nadal leżą w domu na półkach bez użytku. Tak to niestety ze mną jest. Kiedy coś jest mega fajne, to aż szkoda mi tego użyć, co potem kończy się kurzeniem na szafie. Zestaw posiada także drobne ozdoby - serduszka, gwiazdki, kwiatuszki. Urocze, ale niezbyt przydatne. 


Skoro jesteśmy przy rzeczach biurowych, to teraz są ołówki. Nic w nich bardziej nadzwyczajnego nie ma poza wzorkami. Rybki, sowy, kwiatki, owoce, czyli wszystko, co można przedstawić w uroczy sposób. Do tego trochę żywych kolorów i koronek - to przepis na słodkie ołówki. Tych pewnie też nie użyję, bo mam mnóstwo innych, a te to pewnie tylko HB, więc cóż... Zostaję przy swoich, mimo, że te ładnie wyglądają. Poza tym ja już nie mam jak pochwalić się takich stuffem w szkole, bo zwyczajnie do niej nie chodzę. Inaczej mogłabym się jeszcze zastanowić xp


Gumka do mazania. I tym razem dokładnie to, co wyżej. Nawet nie wiem co ma przypominać, bo na ciastko to nie wygląda, a nic innego do głowy mi nie przychodzi. Dajcie znać, jak myślicie - co to może być? 




Tym razem coś, co mnie totalnie urzekło. Breloczek z alpakami! <3 Jest tak cudownie słodki, że nie mogę się na niego napatrzeć. Rzeczy z nimi i jeszcze postaciami z Sanrio są według mnie najlepsze z całej oferty tej stronki. I szkoda, że nie było więcej z nimi rzeczy, bo wiem, że raz box składał się głównie z alpak - tak wyjątkowo i jak na razie jednorazowo. Wykonanie jest strasznie dokładne i nie zauważyłam żadnej nierówności w konturach czy samym wypełnieniu. I jeszcze te serduszkowe ogonki. To po prostu szczyt słodkości!


Jak już wyżej wspomniałam uwielbiam postacie Sanrio, więc Rilakkuma jest czymś genialnym. Widziałam już kiedyś takie notesiki na którymś w polskich sklepów internetowych, właśnie z takimi gadżetami, więc na pewno można je dostać pojedynczo. Dostałam kolor różowy. Jest ładny, ale bardziej wolałabym niebieski lub fioletowy - za różowym nie przepadam. Mimo tego super malutkiego szczegółu notesik sam w sobie jest ładny i ma mnóstwo różnych rodzajów karteczek. Nie wiem czy wszystkie są samoprzylepne, ale część na pewno. Nie wyciągałam go z folii, więc Wam nie powiem. 


Przedostatnią rzeczą są naklejki. Tego było mnóstwo wzorów i choć ja widziałam tylko 3 (razem z moim), myślę, że to nie był koniec. Jednak tych innych wzorów nie pamiętam. Moje to pandy, jak już pewnie zauważyliście. Są mega genialne! Te miny i postawy. Muszę sobie jeszcze potłumaczyć te napisy, bo pewnie są na zasadzie jakichś memów czy coś, tylko w japońskim stylu. Podobnie, jak niektóre naklejki na Facebooku, nie wiem czy ich używacie.



No i na koniec zostawiłam jedzenie, czyli jeden ze słodyczy. Tym razem dostawaliśmy jakieś DIY, jednak to chyba to jedno z najprostszych, bo z tego co widać gotowe cukierki będziemy mogli zaczepiać - jak na opakowaniu. Jeszcze tego nie jadłam i nie będę aż do kręcenia filmiku. Fajnie gdyby to były jakieś pudrowe cukierki, choć biorąc pod uwagę to, że muszą być trochę elastyczne mam na to nikłą nadzieję. Otworzymy - zobaczymy. 

(ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧     (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧



I to by było na tyle! Wszystkie gadżety z lipcowego boxa Wam pokazałam, opisałam i powiedziałam co o nich sądzę. Piszcie, co spodobało Wam się najbardziej i do kolejnej notki. Pa, pa!~

sobota, 29 sierpnia 2015

Figurka Honoka - LOVE LIVE! School idol project



Kilka dni temu dotarła moja paczuszka z figurką, więc po dokładniejszym jej oglądnięciu postanowiłam trochę napisać, co o niej myślę. Szczerze mówiąc jest to pierwsza taka figurka z anime  - pomijając te gumowe, stare Pokemony - i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Nie planowałam kupna żadnej figurki, a wręcz było to moje postanowienie, że nie kupię ani jednej, bo jeszcze nie tak dawno temu szkoda było mi na nie kasy >o< Jednak sytuacja się zmieniła i wraz z zakupem tej, zapragnęłam mieć ich więcej.


  Seria: LOVE LIVE! School Idol Project
  Postać: Kousaka Honoka
  Producent: Furyu
  Materiały: ABS, PVC
  Wymiary: 170 mm (6,63 cala)
  Data wydania: 29 styczeń 2015




Decyzja o kupnie została przeze mnie podjęta spontanicznie, jak tylko zobaczyłam, że ktoś ją sprzedaje, to od razu wiedziałam, że będzie moja :D Co prawda nie znam się na figurkach, ale ta wygląda mi na dobrze, a może nawet bardzo dobrze wykonaną. Trzeba przyznać, że ma ładne, intensywne kolory i co ważniejsze jest dokładnie pomalowana(?). Nie zauważyłam by gdzieś było coś krzywo lub nie tam, gdzie powinno. Sama poza postaci także mega mi się podoba! Jak widać trzyma ona prezencik, puszczając oczko i stojąc z tym charakterystycznym do postaci z anime układem nóg. Najbardziej przykuły moją uwagę te świetnie zrobione palce. Ogromna precyzja, dzięki czemu nie mogę się na nie napatrzeć. 

Co fajniejsze, w tej edycji każda postać ma dwie odsłony - w tym oraz innym stroju. Ten drugi widać na przykład na jednym ze zdjęć. Przechodząc od razu do pudełka, to szczerze mówiąc w dużej mierze dodaje uroku figurce. Osobiście trzymam ją schowaną, poza wyciągnięciem do zdjęć. Po co ma zbierać kurz, po drugie zajmuje mniej miejsca oraz oczywiście, jak już wcześniej wspomniałam - ładniej wygląda. Ozdobne wstążeczki, gwiazdki i ramki bogacą opakowanie i nadają według mnie świątecznego nastroju. Mimo, iż nie wiem czy odsłona z prezentem jest dedykowana świętom lub raczej walentynkom (choć jednak obstawiam tę drugą opcję patrząc na datę wydania), to tak czy inaczej mamy jeszcze zimę. 




Nie wiem czy to dlatego, że prędzej nie miałam styczności z figurkami ta wydaje mi się jakaś wyjątkowo dobra, czy po prostu mam takie wrażenie przez satysfakcję z pierwszej figurki w moim życiu. Planuję także kupić sobie tą drugą wersję, która widnieje na pudełku do kolekcji, a w przyszłości jeszcze nastawiam się na wszystkie postacie w strojach ze "Snow Halation", czyli mojej ukochanej piosenki μ's. Wracając - na podstawce, w którą nie do końca wcisnęłam figurkę widnieje nic innego jak serduszko przyozdobione koroną, wstążką i napisem. Niby nic takiego, ale mnie daje wiele radości. Co prawda niekoniecznie pasuje kolorystycznie do samej figurki, ale myślę, że tutaj akurat istnieje nawiązanie kolorem do samego loga. 



I jak się Wam podoba ta figurka? Ja się w niej zakochałam od pierwszego wejrzenia. Poza tym biorąc pod uwagę samą postać, to jakoś w minimalnym stopniu mogę się z nią identyfikować. I trochę z charakteru i jeśli chodzi o kwestie dubbingowe, ponieważ bardzo chętnie śpiewałam jej role. Myślę, że muszę do tego wrócić, bo piosenki z Love Live są w pewien sposób magiczne i mają fajny klimat, a nagrywanie tych przesłodkich głosów daje jeszcze więcej zabawy. Myślę, że mniej więcej napisałam, co chciałam napisać. Cała reszta widoczna jest na zdjęciach, choć szczerze mówiąc nie zamieściłam tu wszystkich, żeby zachować przejrzysty wygląd. Mam nadzieję, że post się podobał i zapraszam na kolejne!



Pa, pa!~